Home Niemieckie boje z węglem brunatnym Hanna Schudy: Między Alternatywą dla Niemiec a Zielonymi

Hanna Schudy: Między Alternatywą dla Niemiec a Zielonymi

Możliwość komentowania Hanna Schudy: Między Alternatywą dla Niemiec a Zielonymi została wyłączona
0

– Niemcy lubią konkrety i wygrywają ci, którzy opowiadają wiarygodne historie

Kiedy w Niemczech Wschodnich wybory wygrywa Alternatywa dla Niemiec (AfD) wielu sądzi, że przyczyną jest „zacofanie” wschodu oraz lęk przed uchodźcami. Powodów jest zdecydowanie więcej i wciąż należy do nich nieodrobiona lekcja premierów Brandenburgii i Saksonii dotycząca odejścia od węgla w Niemczech. Branża węglowa łatwo nie odpuszcza. Także na zachodzie koncern RWE trzyma się węgla bezkompromisowo i właśnie żąda od aktywistów 2 miliony euro odszkodowania za zatrzymanie pracy elektrowni.

Wyniki wyborów do Europarlamentu w Niemczech po raz kolejny pokazały, że największe poparcie dla AfD jest nie tyle nawet w samych Niemczech wschodnich ile głównie w regionach, które czeka transformacja energetyczna. Rozdwojone jaźnie tamtejszej SPD i CDU, straszące zapaścią po końcu węgla sprawiły, że więcej osób zdecydowało się na wybór Zielonych. Z drugiej strony rozchwiane  CDU i SPD wyhodowały poparcie dla AfD u tych, którzy liczą na proste recepty.  

Zielona fala

Już w poniedziałek po wyborach w całej Europie cieszyli się zwolennicy zielonych idei. Jeżeli z kolei przyjrzeć się wynikom wyborczym dla prowęglowych czy antyklimatycznych rozwiązań, to nie tylko PiS może się poszczycić dobrym wynikiem. Okazuje się bowiem, że we wschodnich Niemczech, tam gdzie w przyszłości ma być zamknięty przemysł węglowy, wysokie wyniki uzyskała partia AfD. Na temat rzekomej wywrotowości idei proklimatycznych w regionach małomiasteczkowych i węglowych pisałam już wiele razy na łamach eko.org.pl i zaznaczałam, podobnie jak komentatorzy z Niemiec, że to nie polityka proklimatyczna jest sama w sobie powodem do radykalizowania się społeczeństwa, ale brak pewności, którą, przynajmniej w sposób fasadowy, zapewniała branża węgla brunatnego. W wielu miejscach na świecie reakcją na kryzys, który dzisiaj jest wielowymiarowy, jest faszyzacja społeczeństwa i jego sympatia do wodza z pałką. Może nam być wstyd, że owczy pęd i potrzeba totalitarnych władz to porzucenie idei oświeceniowych. Wielu jednak twierdzi, że oświecenia czy humanizmu jeszcze nigdy nie było, a nasza historia, przynajmniej powszechna, pokazuje raczej, że brak wyobraźni jest wręcz charakterystyczny dla człowieka. Dobra nowina jest jednak taka, że wciąż mamy szansę na stanie się prawdziwymi ludźmi – mądrymi, przewidującymi i troszczącymi się o słabszych i młodszych. Przyszłe 5 lat kadencji Europarlamentu u wielu wywołało nadzieje, że w tych trudnych czasach człowiek w końcu się przepoczwarzy w coś co brzmi dumnie. Czy będzie to człowiek z zielonym sercem?

Prowęglowy wschód?

W Niemczech, a szczególnie w landach wschodnich, gdzie od czasów NRD zlokalizowany jest przemysł węgla brunatnego, AfD osiągnęła zwycięstwo. Komentatorzy z Lausitzer Kohle Rundbrief wskazują, że to nie sam sceptycyzm klimatyczny AfD zadecydował o ich sukcesie, ale niewyraźne i tchórzliwe obiecanki utrzymania przemysłu węglowego wygłaszane przez partię SPD czy CDU a konkretnie przez ich polityków jak Platzeck, Woidke, Tillich i Kretschmer. Warto bowiem dodać, że puste miejsce po CDU i SPD wypełnili nie tylko zwolennicy AfD, ale też mało popularni w tych miejscach Zieloni. Poparcie dla Zielonych od ostatnich wyborów wzrosło – w okręgach  Spree-Neiße-Kreis wyniosło 6,35 %, w Cottbus i Guben 10 %, a w gminie Schenkendöbern 11,25%.

Co ciekawe w wyborach samorządowych AfD zdobyła już zdecydowanie mniej głosów i do rad dostali się politycy reprezentujący krytyczny względem przemysłu węgla brunatnego stosunek. Trzeba też dodać, że przynajmniej w Brandenburgii wciąż niepewna jest przyszłość miejscowości Proschim, która może zostać zniszczona pod rozbudowę kopalni Welzow. W tej sprawie cały czas aktywni są mieszkańcy a ostatnio wspiera ich też ruch „Fridays for the Future”.

Na zachodzie RWE nie odpuszcza

Z kolei na zachodzie Niemiec trwa walka o kolejne wsie, które koncern RWE chce dostać pod budowę kopalni węgla brunatnego. Jak wiemy, od wielu lat trwają tam protesty, jak chociażby w lesie Hambacher Forst. Koncern nie daje za wygraną, wielokrotnie pokazywał też swoją moc i potwierdzał, że w sytuacji podbramkowej ma po swojej stronie policję. Teraz koncern domaga się odszkodowania w sądzie za protest z 2017 r. kiedy podczas szczytu klimatycznego w Bonn grupa aktywistów blokowała elektrownię Weisweiler w zagłębiu węgla brunatnego, gdzie zlokalizowany jest też las Hambacher Forst. Grupa aktywistów „WeShutDown” zdołała zatrzymać pracę elektrowni i zablokować tory kolejowe. Koncern RWE jednak nie zapomina i teraz domaga się znaczącego odszkodowania w wysokości 2 milionów euro. Przede wszystkim jednak chce dzięki temu osłabić i wystraszyć aktywistów klimatycznych. Ci raczej nie spuścili głów – nie tylko złożyli sprzeciw od pozwu, ale chcą wykorzystać zainteresowanie, jakie wywołał RWE i oskarżyć koncern o niszczenie przyrody, co przekłada się na naruszanie praw człowieka. Będą się też domagali jak najszybszego zamknięcia kopalni i elektrowni na węgiel. W odwecie RWE idzie jak czołg – za akcję pod elektrownią Weisweiler chce też oskarżyć dziennikarzy, którzy relacjonowali protest, nie zważając w ogóle na ich status wykonywania zawodu dziennikarza.

Ludzie chcą konkretów

Idee jakie stoją za protestami proklimatycznymi są  dla wielu ludzi dość abstrakcyjne, ale dzisiaj prawnikom udaje się wskazywać, że niszczenie przyrody czy zakładanie ciągłego wzrostu gospodarczego jest nie tylko iluzoryczne, ale też może być zakwalifikowane  jako społeczna szkodliwość czynu. Wiemy bowiem, że RWE jest jednym z największych emitentów gazów cieplarnianych w Europie oraz, że skutecznie zatruwa środowisko i ludzkie organizmy. Sama emisja tlenków siarki i azotu plus emisje pyłów zawieszonych kosztowały w 2016 r. 5.4 miliardy dolarów zapłaconych nie przez koncern a obywateli – skutkami zdrowotnymi. Modelowanie przygotowane przez Sandbag https://sandbag.org.uk/project/lastgasp/ pokazuje, jak zanieczyszczenia emitowane z elektrowni w Niemczech czy Polsce nie znają granic państw narodowych. Aktywiści czują dlatego, że mają wsparcie merytoryczne oraz moralne u ludzi z całej Europy, którzy zdążyli sobie uświadomić, że walka ze zmianami klimatu pociąga za sobą starania o poprawę warunków zdrowotnych.

Wybory w Niemczech pokazały, że wschód i zachód jest dość podzielony. Dobry wynik AfD na wschodzie i osłabienie obecnie rządzących partii, które nie mają odwagi, aby otwarcie mówić o transformacji energetycznej, wskazuje, że kampania Zielonych, jak i innych progresywnych sił, powinna wyjść z dużych miast oraz Internetu i zacząć rozmawiać z prostymi ludźmi w mniejszych miejscowościach. AfD jest z nimi od dawna – nie tylko straszy ich polityką proklimatyczną, ale wykorzystuje rozdwojenie jaźni CDU oraz SPD i w to miejsce proponuje swoje czarno-białe, łatwo wpadające do głowy scenariusze.


Źródła
https://www.rbb24.de/politik/wahl/Europawahl/wahlkreise-brandenburg-ergebnisse/cottbus.html
https://www.bild.de/politik/inland/politik-inland/europawahl-2019-ergebnisse-in-deutschland-alle-landkreise-im-ueberblick-62210106.bild.html

Grafika dotycząca wyników wyborów
https://www.welt.de/politik/deutschland/article194083275/Europawahl-2019-Die-Wahlergebnisse-in-Deutschland-und-Europa.html

Zdjecia z protestu od elektrownią
https://stories.jannisgrosse.de/stories/blockade-des-braunkohlekraftwerks-weisweiler/

Załaduj więcej... Niemieckie boje z węglem brunatnym

Zobacz również

2000 osób przy odkrywce Welzow domaga się zakończenia wydobycia węgla do 2030 r.

Aktywistki i aktywiści z polskich organizacji ekologicznych w niedzielę, 25 czerwca 2023 r…