Minister Środowiska Andrzej Kraszewski jako reprezentant jedynego kraju UE sprzeciwił się wspólnej deklaracji unijnych ministrów środowiska dotyczącej podniesienia celu redukcji CO2 w Pakiecie Klimatycznym o 5% – do 25% w 2020 r. Jednocześnie Janusz Lewandowski, pochodzący z Polski Komisarz UE ds. Budżetu, zakwestionował wpływ człowieka na globalne ocieplenie. W ten sposób, u progu polskiej prezydencji, nasz rząd i jego politycy rozpoczęli spisaną na straty szarżę w obronie polskiego węgla.
Komisarz Lewandowski, po krótkim czasie, napisał wyjaśnienie, iż jego wypowiedź została źle zrozumiana, i że:
– akceptuje fakt, że większość naukowców potwierdza fenomen globalnego ocieplenia,
– nigdy nie powiedział, że człowiek nie ma wpływu na globalne ocieplenie,
– jako członek Rady Komisarzy UE w pełni popiera strategię redukcji CO2 do 2020 r. i jest odpowiedzialny za znalezienie w budżecie funduszy wspierających te strategię,
– mocno wierzy w to, że sukces powstrzymania zmian klimatu leży w zachęceniu największych globalnych emitentów do współdziałania.
Tym niemniej polski rząd nie wycofał się z weta. Nasze władze uzasadniając tę 5% wstrzemięźliwość używają argumentu o groźbie ucieczki miejsc pracy i firm z sektorów wysokoemisyjnych z Polski, i UE, do krajów trzecich.
Wydaje się, że to pyrrusowe zwycięstwo konserwatywnej polityki energetycznej lansowanej przez rząd PO-PSL, ale wspieranej również przez PIS. Polsce nie uda się sprzeciwić rozkręcającej się machinie gospodarczej, która wiąże się z polityką ochrony klimatu UE, gdyż największe kraje Unii i wszyscy nowi członkowie są za nią. Weto rządu jest też dramatyczną, dyplomatyczną porażką u progu polskiej prezydencji. Globalna polityka ekologiczno-klimatyczna UE, wcześniej lub później, wciągnie inne kraje świata, także dlatego, że jest to przede wszystkim polityka wielkiej zmiany gospodarki i energetyki. Kierunki tej zmiany: energooszczędność, odnawialne, zdecentralizowane źródła, nowe innowacyjne technologie energetyczne są już oczywiste dla wielu obserwatorów. Ta polityka musi wygrać, gdyż łączy ochronę środowiska i klimatu z demokracją energetyczną, konkurencją, upodmiotowieniem konsumentów oraz z wielkim potencjałem nowych dochodów i nowych miejsc pracy. Także dlatego, że jak mówi profesor Jan Popczyk: “te technologie są i dla bogatych i dla biednych”.
Tego zdają się nie dostrzegać rządzący nami, ale także – co szczególnie niepokojące – elity medialne TVP, Gazety Wyborczej, czy Polityki.
Komentarz Adama Grzeszaka w Polityce (nr 27/2011) nie kwestionuje ani przecinka w polityce klimatycznej Polski. Powtarza tezę rządu, że jako kraj stojący na węglu, nie powinniśmy wzmacniać celów polityki ochrony klimatu w UE dopóki inni wielcy: USA, Chiny, Indie i Rosja się w nią nie włączą. Autor żałuje tylko, że Polska była sama i że nasze próby zachęcenie innych krajów do udziału w wecie okazały się fiaskiem.
Największe kraje UE nie skaczą do pustego basenu. Niedawna decyzja Niemiec odejścia od atomu, której zapalnikiem była katastrofa w Fukushimie, nie byłaby możliwa, gdyby nie konsekwentne, 20-letnie rozwijanie alternatywnych technologii energetycznych. Te kraje wiedzą, że ochrona klimatu łączy się z fundamentalną zmianą gospodarczą naszej cywilizacji. Już dziś sektor nowych, odnawialnych źródeł energii rozwija się w tempie 40 % rocznie. To tu UE buduje swoja przewagę konkurencyjną nad resztą wielkich emitentów, na czele z USA i jej politykami, uzależnionymi od strategii wielkich, tradycyjnych koncernów energetycznych. A przewaga konkurencyjna to większe dochody i miejsca pracy. To nie przyszłość a teraźniejszość. W Niemczech już dziś to 300 tys. miejsc pracy w odnawialnych energiach. Pora dostrzec nie tylko zagrożenia, ale i szanse polityki klimatycznej. Im później zaczniemy restrukturyzować polski energetyczny monopol węglowy, tym gorzej dla naszych szans rozwojowych. Pora to dostrzec!
Ekolodzy i Zieloni 2004 powtarzają od lat, że dalsze opieranie bezpieczeństwa energetycznego kraju na tradycyjnym dla Polski węglu i “nowych”, ok. 30-letnich technologiach atomowych jest strategicznym błędem. Energetyka oparta o konwencjonalne źródła musi być potraktowana, wzorem Niemiec, jak technologia pomostowa, która za 30-40 lat zostanie w całości zastąpiona źródłami odnawialnymi.
Rząd winien jak najszybciej dokonać weryfikacji swojej polityki klimatyczno- energetycznej. To samo zakleszczenie się w koncepcji XX-wiecznej energetyki obniża nasze szanse na niezbędną przemianę. Kraj, który szczyci się szybką i głęboką reformą Balcerowicza, restrukturyzującą gospodarkę PRL, w energetyce zatrzymał czas dla wielkich molochów i monopoli węglowych, które podzieliły rynek, oferując nam często drogą i niskiej jakości energię.
Nie możemy być zakładnikiem myślenia wspierającego lobby starej energetyki. Opóźnia to szanse na restrukturyzację i modernizację kraju – o ciągle bardzo wysokim poziomie marnotrawstwa energii – w kierunku efektywności energetycznej i rozproszonych, odnawialnych źródeł. Szanse na obniżkę cen energii oraz nowoczesne, zielone miejsca pracy.
Z niecierpliwością oczekuję na zmianę rządowej polityki klimatyczno-energetycznej, i z nadzieją, że główne media przyczynią się do tego poprzez rzetelne i kompetentne informowanie o możliwych wobec niej alternatywach.
Radosław Gawlik, Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, Zieloni 2004
]]>