Poniższy tekst, o wieloznacznym tytule “Nicht ohne Kohle”, ukazał się w niemieckim tygodniku ogólnokrajowym DIE ZEIT (31.10.2013) przed tegoroczną Konferencją Klimatyczną, podczas której polski rząd wielokrotnie kompromitował nasz kraj na różne sposoby – w oczach nie tylko własnych obywateli, ale również Europy i świata.
Media polskie i zagraniczne informowały opinię publiczną na bieżąco – przypomnę jedynie, że podczas trwania konferencji i antyszczytu Prezes strategicznej spółki PGE – Krzysztof Kilian złożył rezygnację, a kilka dni później Premier Tusk odwołał Ministra Środowiska. Dzisiaj już wiemy: Marcin Korolec był ministrem środowiska Tuska – natomiast zielona i antywęglowa polityka energetyczna Unii Europejskiej pozostaje bez zmian.
——————————————————————————————————————————
31.10.2013 – DIE ZEIT, Alexandra Endres
Węgiel i kasa. Większość mieszkańców nie chce kopalni odkrywkowych.
Marcin Korolec jest ministrem środowiska Tuska i jako minister środowiska odpowiada za kształt konferencji klimatycznej w Warszawie. Priorytety dobrej polityki energetycznej są dla niego jasne: niskie ceny, konkurencyjność gospodarki oraz pewność dostaw. Ochrona klimatu nie odgrywa w niej większej roli. Minister jest przekonany: “Europa nie da rady bez węgla“.
Polska opinia publiczna wydaje się oceniać to podobnie. “Dla wielu Polaków obrońcy środowiska to radykałowie i eko-terroryści, którzy z powodu możliwych odszkodowań powodują procesy sądowe.” – mówi dr Andrzej Ancygier. Restrykcyjna polityka klimatyczna jest odczuwana jako zagrożenie – mówi Julia Michalak, która pracuje w Brukseli dla organizacji CAN. “Mamy do czynienia z mitem, że Polacy byli zmuszani z zewnątrz do ograniczeń, aż przed 20 laty odzyskali wolność. Teraz ludzie nie chcą ograniczeń i są spragnieni konsumpcji”.
Opór względem węgla rośnie jednak coraz bardziej, chociażby w samorządach oraz inicjatywach społecznych. Przykładem tego są Tomisławice. Przed pięcioma laty rolnicy, wójt oraz okoliczni obrońcy środowiska poskarżyli się w Komisji Europejskiej na ZE PAK (Zespół Elektrowni Pątnów – Adamów – Konin SA – przyp. tłumacza). Kopalnie odkrywkowe zagrażają miejscowym stosunkom wodnym, zagrażają dwóm okolicznym rezerwatom oraz są niezgodne z wieloma dyrektywami europejskimi. Od tego czasu pomiędzy Komisją Europejską i polskim rządem prowadzona jest ożywiona korespondencja.
Dalej na zachód, na pograniczu polsko–niemieckim, protesty są jeszcze silniejsze. W rejonie Gubina i Brodów znajdują się bogate złoża węgla brunatnego, o eksploatację których stara się koncern PGE. Do odkrywek prowadzonych na niemieckiej części Łużyc przez koncern Vattenfall jest bardzo blisko. Od dawna tworzone są plany, aby węgiel wydobywać w rejonie Gubina i Brodów. Planuje się również budowę elektrowni.
Mieszkańcy mocno protestują. Na przykład Anna Dziadek i Dorota Schewior. Pani Schewior prowadzi na 17 hektarach uprawę malin i szparagów. Do tego prowadzi sklepik i kawiarnię. Gospodarstwo znajduje się na terenie przeznaczonym pod kopalnie odkrywkową i kwitnie. 44-letnia właścicielka gospodarstwa pracuje ciężko, ale pani Schewior nie zamieniłaby się z nikim. “Kocham tę ziemię” – odpowiada ze łzami w oczach na pytanie o węgiel brunatny. “Nigdy, za żadne pieniądze, nie sprzedam swojego gospodarstwa”.
Przed pięcioma laty pani Schewior organizowała referendum przeciw kopalni odkrywkowej i pociągnęła za sobą większość mieszkańców. Niestety zarząd województwa ignoruje wolę mieszkańców mając nadzieję na rozwój gospodarczy poprzez odkrywki, tanią energię i miejsca pracy. Jak informuje Greenpace w oczekiwaniu na kopalnie odkrywkowe urzędy blokują inwestycje w rolnictwie. Także remonty dróg są wstrzymywane.
Stan ten denerwuje Annę Dziadek. “Nie pozwala się na rozwój gospodarstw” – narzeka. “A kto nie może planować ten się cofa” – dodaje. 39-latka nagłaśnia protest w mediach. “Jak ma nam węgiel przynieść dobrobyt? Widziałam na niemieckich Łużycach co oznacza ten dobrobyt. Przecież nam żyje się lepiej“. Pani Dziadek jest przekonana, że kopalnie odkrywkowe zniszczą jej małą ojczyznę – ojczyznę z bolesną historią. Wiele żyjących tutaj rodzin pochodzi z byłych terenów Polski, które po drugiej wojnie światowej przypadły ZSRR. Repatrianci potrzebowali dziesięcioleci, aby poczuć się znowu jak u siebie. “Moja babcia dopiero w 1995 roku uwierzyła, że nie będzie musiała ponownie opuścić swojego domu” – przypomina pani Dziadek. Teraz wnukowie dawnych repatriantów obawiają się, że znowu ich rodziny zostaną wysiedlone.
Ile osób będzie musiało zostać przesiedlonych w związku z planowaną budową kopalni odkrywkowej jest obecnie zupełnie niejasne. Także wielkość samej kopalni, koszt inwestycji oraz okres, w którym się ona rozpocznie są jeszcze nieznane. Na zapytania PGE wyjaśnia jedynie, że chce sobie jedynie zostawić otwartą opcję węglową i stara się o koncesję.
Dla przeciwników odkrywek jest to pewna nadzieja, ale niepewność rodzi również opór. Dalej na wschód – w Tomisławicach, Jan Kwiatkowski oczekuje na korzystny dla siebie wyrok sądowy. W ostatnim czasie ZE PAK próbuje z nim negocjować. Pan Kwiatkowski postanowił pozostać twardym.
Autorka tekstu – Alexandra Endres, dziennikarka działu Gospodarka w redakcji DIE ZEIT, www.zeit.de
Wstęp oraz tłumaczenie tekstu – Anna Dziadek, członek Stowarzyszenia NIE KOPALNI ODKRYWKOWEJ, www.nieodkrywce.pl
“Nicht ohne Kohle” artykuł w ZEIT ONLINE >>
]]>