
Na zdjęciu: Stan epidemii w Amazon23 marca. Stan epidemii w Amazon. Koniec dziennej zmiany. W przejściu do szatni mijają się setki osób. Za kwadrans od końca zmiany odjeżdża autobus pracowniczy. Wszystkie inne zabezpieczenia w takiej sytuacji tracą sens. Czy Zarząd Spółki weźmie za to odpowiedzialność?
W środku liberalnej demokracji podmywanej przez populizm ukłonił nam się sam Karol Marks.
Relacje okołowirusowe wykryły jasno podział na trzy grupy, może nawet klasy społeczne.
Cała uwaga skupia się w tej chwili na tych ludziach i całych grupach zawodowych, które zostały w domu. Z konieczności zdalnej pracy, albo z braku pracy. Mieści się w tym “praca upadła” ( restauratorzy, hotelarze itd.) lub “samoupadła’ (stomatolodzy, weterynarze etc.). Powszechne hasło “Zostań w domu” dotyczy tylko ich.
Bohaterami mediów jest też druga grupa, “komandosi kryzysu”: biała
służba, strażacy, w jakimś stopniu policja, być może część WOT. Ci
ludzie są najbardziej zagrożeni i od nich zależy w dużym stopniu dalszy
rozwój wydarzeń.
W całej debacie na ma śladu po tych, którzy normalnie pracują, poza
tymi, których widzi konsument ( kierowcy komunikacji, kolejarze,
sprzedawczynie/sprzedawcy w sklepach). Ci “widoczni” są słownie
doceniani, ale pozbawieni najczęściej podstawowych środków ochrony,
których jest za mało, są za późno i pracodawcy “mają refleksję” jakoś na
końcu.
Całkowitym proletariatem współczucia, empatii i w ogóle zwykłego
rozsądnego myślenia okazują się zwykli pracownicy tam, gdzie wszystko
nadal działa.
Jak sobie dają radę zjeżdżający na dół w klatkach górnicy, pracujący w
full kontakcie szeregowi pracownicy Amazona ( nadzór nadzoruje według
tego, co mówią, zdalnie), jak wygląda w tej chwili najbardziej nawet
zmechanizowana praca na taśmie w polskich montowniach aut ?. Oni wszyscy
do tego muszą dotrzeć do pracy i wrócić do domu. Najczęściej
codziennie.
Mnie wystarczy za wszystko jedno zdjęcie z busa dowożącego do firmy pracowników wspomnianego Amazona.
Nie zawsze jest tak, że ten proletariat kryzysu, to są ci najgorzej na co dzień uposażeni. Bo górnicy w KGHM zarabiają po prostu więcej, niż nauczyciele. Ale przeważnie jednak tak jest.
Można mieć nadzieję, że ta sytuacja obudzi uśpione lub nieistniejące związki zawodowe ( w KGHM coś znaczą, w Amazonie naprawdę walczą, ale oprócz tego?).
Ta opisana grupa proletariuszy epidemii prawdopodobnie to 30-40 procent aktywnych zawodowo.
Co oni sobie myślą, kiedy od rana do wieczora słyszą ” Zostań w domu” ?
Leszek Budrewicz