Mazowsze, woj. warmińsko-mazurskie i lubelskie leżą na złożach ropy łupkowej – wynika z nowego raportu geologów.
Geolodzy wytypowali obszary w północnej i wschodniej części naszego kraju, na których może występować ropa. Szacunkowe zasoby surowca będą znane w ciągu dwóch miesięcy. Jeśli ruszymy z jej wydobyciem, zmniejszymy uzależnienie od importu. Dziś sprowadzamy 97 proc. ropy, ponad 90 proc. z Rosji.
Z map wynika, że największe złoża znajdują się w okolicach Warszawy, Radomia i Elbląga, głównie na obszarach koncesyjnych należących do amerykańskiego koncernu ExxonMobil. Na spore ilości ropy może trafić też należąca do Petrolinvestu spółka Silurian, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, amerykański Chevron oraz włoskie ENI.
Prowadzimy wspólnie z amerykańską służbą geologiczną USGS badania dotyczące potencjału złóż. Pierwsze szacunki dotyczące zarówno gazu łupkowego, jak i ropy łupkowej powinny być znane do końca I kwartału – mówi Mirosław Rutkowski z Państwowego Instytutu Geologicznego.
Gaz i ropa występują w tego samego rodzaju skałach, choć pokłady ropy z reguły zlokalizowane są na znacznie mniejszych głębokościach niż gazu. Zdarzają się przypadki, że roponośne skały znajdują się tuż pod ziemią, a nawet na jej powierzchni. Nasi geolodzy już odkryli ropę łupkową w kilku miejscach, m.in. na północny zachód od Kętrzyna w woj. warmińsko-mazurskim.
Ropę ze skał wydobywa się w ten sam sposób jak gaz łupkowy. Ze względu na jej gęstość i lepkość eksploatacja jest trudniejsza i tym samym droższa. Mimo to – przy dzisiejszych wysokich cenach ropy naftowej – jest to opłacalne, zwłaszcza że jakość surowca niekonwencjonalnego jest dużo lepsza niż tradycyjnego.
Analitycy uważają, że stoimy na progu wielkiej rewolucji surowcowej. Zaczęła się w USA i tam rozwija się najszybciej. Amerykanie – jako jedyni na świecie – wydobywają z łupków na skalę przemysłową nie tylko gaz, ale od ponad dwóch lat również ropę. Mają największe złoża tego surowca na świecie, siedmiokrotnie większe niż Arabia Saudyjska.
Do niedawna sądziłem, że – by zmienić fundamentalnie podaż surowców – trzeba 10 – 20 lat. Po historii z gazem z łupków okazuje się, że ten proces może przebiegać zdecydowanie szybciej – mówi prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.